Paratext 1980

Jeżeli zapomnę o nich...

Is the Second Katyn?
Józef Czapski
Information
Authors
Józef Czapski
Source Type
Paratext
Publications
Is the Second Katyn? Preface
Date
1980
Place
Paris
Language
Polish
Text

JEŻELI ZAPOMNĘ O NICH...

 

Tekst, który nam z Polski nadesłano z dołączonymi, nie budzącymi wątpliwości zdjęciami ze Starobielska, robi wrażenie niesamowite.

Zaduszki w Starobielsku — dwa wątłe płomyki w Dzień Zaduszny 1977 roku zapalone przez Polaka, pracującego przy budowie rurociągu, o parę kilometrów zaledwie od miejsca naszego uwięzienia, te świeczki usadzone wśród wyrwy piaszczystych i dołów krzakami porośniętych na skraju lasu sosnowego są zastanawiające.

Według treści przysłanego nam tekstu Polak, który te świeczki zapalił, miał się dowiedzieć na miejscu od starego człowieka, Ukraińca (nawet by go już dziś nie poznał), że tu na tych nieużytkach zamordowano i zakopano sześć tysięcy oficerów polskich. Polak opowiadał dalej, że uczynił to samorzutnie i nie ukrywając się bynajmniej, bo tacy w Polsce panują obyczaje, zapalać światła na grobach w Dzień Zaduszny.

Więc Starobielszczanie na śmierć skazani, wywożeni stamtąd mieliby być na powrót pod Starobielsk przywiezieni na śmierć?

Czy odkryty został nowy Katyń?

Ta wiadomość budzi we mnie tysiąc wspomnień i tysiąc wątpliwości. Jeżeli pomimo czytania i odczytywania artykułu A. T. Rekulskiego w 37 numerze P.P.N. (styczeń 1980 r.) z tak uważną i czujną próbą zestawienia wszystkich faktów i zeznań, które — jak pisze autor — w PRL mu były dostępne — nie jestem w stanie do końca w to uwierzyć; jest tu zbyt wiele niewiadomych, przy tym samo nawarstwienie wątków, faktów z różnych źródeł przypomina mi prawie dosłownie te raporty, które trzydzieści dziewięć — trzydzieści osiem lat temu czytałem i sam pisałem w Tocku, w Buzułuku, w Kujbyszewie i aż w Moskwie i to że czytając te raporty, czy je pisząc, wciąż przeżywałem nadzieje, wiarę, że jestem na tropie zaginionych, by po chwili stwierdzić, że i te wątki do niczego doprowadzić nie mogą!

Ale wróćmy do otrzymanego tekstu. Opis podobieństwa terenowego z Katyniem, zasypane jamy i liche krzaki u skraju sosnowego lasu, względnie tylko oddalone od zamieszkałych osiedli, niczego nie dowodzą, takich i podobnych miejsc jest w Związku Sowieckim tysiące. Doniesione fakty, któreśmy wówczas badali, w 1941 i 1942 roku, przed wszystkim ci starzy ludzie, ci pierwsi świadkowie, którzy nam wieść o grobach czy o miejscach złożenia przynosili już blisko 40 lat temu, są znów jakże wątpliwe — przecie nigdy ani do jednego z nich dotrzeć nie byliśmy w stanie, co zresztą nie mogło i nie może nas dziwić. Albo byli oni ofiarą imaginacji czy chytrej, przez NKWD narzuconej dezinformacji, albo jeżeli istnieli i nie chcieli milczeć, byli na miejscu tak czy inaczej zlikwidowani. W tamtych czasach, z rzadkimi wyjątkami, nie było jeszcze mowy o mordach, ale o Nowej Ziemi dokąd jakoby nasi koledzy byli tysiącami przez Buchtę Nachodkę wysłani. Była również mowa o Kołymie. Już wtedy samo pragnienie dotarcie do nich stwarzało z najlichszej informacji, rosnącą z ust do ust, legendę, prawie pewnik.

Dołączone fotografie Starobielska są bez śladu wątpliwości autentyczne: ten dobrze znany nam, Starobielszczanom, kontur szczytu jednej z cerkwi na terenie obozu, nawet dach jednego z przez nas zbudowanych baraków, ogromna, wysoka ściana z cegły, której za naszych czasów nie było, a która dziś zasłania cały teren poklasztornych budowli naszych więzień, fotografie wertepów osypisk na skraju lasu, tak podobnych do tysiąca innych. Dopiero te ostatnie naprawdę zastanawiają z powodu ogromnego pomnika — wielkiej postaci żołnierza (z chorągwią?) na bardzo wysokim kamiennym cokole — który nad całą doliną góruje. Dlaczego tu właśnie ten wielki pomnik zbudowano, tu a nie gdzie indziej na placu miasteczka. To musi mieć powód. Dokonać tu właśnie musiano jakiś wielkiej zbrodni, tu zgładzić musiano jakichś wrogów ludu, czy wrogów sowieckiej ojczyzny i chyba pomnik ten zbudowany został na wieczną pamiątkę, żeby ten akt haniebny „uświęcić”!

Więc może rzeczywiście to drugi Katyń, w którym nowa wersja, o której nikt z nas nie myślał, że Starobielszczanie mogli być pod samym Starobielskiem zgładzeni?

Dane w przesłanym tekście to nowy ślad, nowy wątek przypuszczeń, ale żaden pewnik.

***

Te dalsze, uparte poszukiwania śladów miejsc zagłady naszych kolegów dają nam pewnik inny i wielki, że po dziesiątkach lat, po już mijających parę pokoleń, Polak pamięć o tych tysiącach niewinnych ofiar w sercu przechowuje, że ta rana wciąż broczy.

 

„Jeśli zapomnę o nich Ty Boże na niebie zapomnij o mnie”.

 

Józef CZAPSKI